Edu-kracja

2018-10-01

Sprzą – tanie

Już 21 października zdecydujemy o tym, kto będzie decydował o tym, ile miasto będzie przeznaczało z naszych podatków na sprzątanie ulic, chodników, rowów itp. Z kim zawrze umowę i jakie będą jej warunki. Zdecydujemy o tym, kto będzie odpowiedzialny za jej egzekwowanie. Tymczasem słyszymy, że „wskazywanie osób odpowiedzialnych (w samorządzie) za jakieś zadanie to nie edukacja”. Słyszymy, że: „Rozliczanie ich z tego, co robią to też nie edukacja”. Zdziwimy się niedostatecznym poziomem edukacji, a co za tym idzie brakiem aktywności? Nie, zwłaszcza, jeśli to opinia kandydata na radnego.

Tak, konkretnie pytanie nie było do Pana radnego Przemysława Kurala.

Ale skoro już przy tym jesteśmy, to potraktujmy pytanie(i konkluzję), jako przyczynek do dyskusji na ten temat. Kwestia dyskusyjna zarówno wobec organizatorów, jak i wszystkich radnych sprzątających.

Owszem, nie negujemy, że akcje uświadamiające społeczeństwo są potrzebne. To, że odbywają się także w roku wyborczym, to tzw. nic nowego. Tyle, że naszym zdaniem, takie akcje powinny kończyć się wskazaniem osoby odpowiedzialnej i stwierdzeniem, co obywatel ma zrobić, gdy odkryje takie śmieciowisko gdziekolwiek.

Zgłaszanie problemów ze sprzątaniem miasta to nie jest „nie moja działka”, tylko działka każdego obywatela. W tym, także – radnego miejskiego, do którego powinni móc się zgłosić mieszkańcy. O ile jest z nim jakikolwiek kontakt. Tenże radny, bądź taka organizacja, jak nasza poinformuje mieszkańca, kto jest odpowiedzialny w mieście za wyżej wymienione. I/lub sam zgłosi problem, gdzie trzeba. Słownikowo: „Edukacja obywatelska [to] koncepcja, zgodnie, z którą podstawowym zadaniem wychowania jest wdrażanie do pełnienia funkcji obywatelskich oraz zapoznanie się z obowiązkami i prawami wyznaczonymi ustawodawstwem państwowym; podkreśla wagę przejścia od postrzegania świata z perspektywy prywatnej i lokalnej do myślenia kategoriami całego społeczeństwa i państwa”( Bogusław Milerski, Bogusław Śliwerski (red.), Leksykon PWN. Pedagogika). Skoro priorytetem jest zaangażowanie obywateli w życie polityczne i społeczne, to należy wyposażyć ich w narzędzia. Czyli przekazać im wiedzę i ukształtować postawy, które są niezbędne do rozwoju, zarówno ich, jak i kraju, w którym żyją. Na poziomie szkolnym, według dokumentu MEN, znajdujemy m.in. to, co na obrazach.

Zatem tak: „Happeningi są po to by pokazać problem”. Zgoda. Jeśli młodzież, czy jakakolwiek grupa społeczna chce się w nie angażować – super. Ale nie zamyka sprawy.  „Wskazywanie osób odpowiedzialnych za jakieś zadanie to nie edukacja”. MEN się z tym nie zgadza i my też nie. „Rozliczanie ich z tego, co robią to też nie edukacja”. Jak wyżej. Edukujemy. Kto jest, za co odpowiedzialny. Czym jest odpowiedzialność w rządzeniu. Co to jest w istocie partycypacja. Jak wygląda świadome uczestnictwo w życiu lokalnym.  Co wyśmiewaliśmy w naszym filmiku o psie z bogatym życiem wewnętrznym? W zasadzie, niczego nie wyśmiewaliśmy. Wskazywaliśmy, że kreować wizerunek można na różne sposoby. W tym także poprzez skuteczność rozwiązywania najprostszych problemów.  

Co mamy do rozmaitych akcji sprzątających? W sumie nic.

MOL stawia na wychowanie i edukację w duchu: nie śmiecę, wiem, gdzie zgłosić śmieciowisko i kogo zapytać, dlaczego niesprzątnięte. 

Tak, zgadzamy się. Nie rozumie Radny Przemysław Kural, na czym polega edukacja obywatelska. Świadomy obywatel, to nie jest definicja osoby sprzątającej po rowach i innych częściach własnej gminy. Dbałość o środowisko jest oznaką odpowiedzialności dorosłych za komfort życia swój i swojej rodziny. Edukacja ekologiczna jest pojęciem węższym od edukacji obywatelskiej.