Jest sprawa, nie ma sprawy

2018-01-11

Informowaliśmy czytelników, że poprosimy Prezesa Jacka Tomasiaka i jednocześnie Przewodniczącego Rady Miasta  o komentarz, dotyczący śledztwa w sprawie. Nie przeciwko. Chodziło o przetargi w Spółdzielni Mieszkaniowej. Wiemy, że wiele osób zainteresowanych jest tematem. „Lubartów” mieszka pół na pół w Spółdzielni i budynkach jednorodzinnych, a wszyscy jesteśmy wyborcami. Sprawa ma charakter polityczny ze względu na osoby w niej uczestniczące.

Zapraszamy do lektury

Ma pan wiedzę na temat tego, kto był inicjatorem śledztwa w sprawie Spółdzielni Mieszkaniowej?

 

Nasza wiedza jest duża i porażająca. Nie chce zdradzać szczegółów, ale wszystko wskazuje, że ci, który dzisiaj najgłośniej mówią o swojej krystalicznej postawie mają najwięcej za uszami. W jednym z publicznych miejsc spotykali się architekci tego ogromnego pomówienia.


Czy uważa pan sprawę za zamkniętą, a jeśli nie, to jakie kroki planuje pan podjąć?

 

Decyzja Prokuratury po aż 13 miesiącach śledztwa sprawę zamknęła definitywnie. Tu należy pamiętać, że to nie pierwsza denuncjacja wobec mojej osoby. W ciągu ostatnich 3 lat w Spółdzielni mieliśmy już kontrole z Urzędu Marszałkowskiego, chwilę później kilkumiesięczną, prowadzoną przez Urząd Kontroli Skarbowej. Kiedy okazało się, że wszystko było w jak najlepszym porządku do akcji wkroczyła Prokuratura. Zupełnie czym innym są teraz kroki, jakie zostaną podjęte przez Zarząd Spółdzielni oraz indywidualne — członków Zarządu, ale także wykonawców. Rok 2018 będzie z pewnością obfitował w sensacyjne informacje.

Co z wypowiedziami Burmistrza, sugerującymi wiedzę na temat przebiegu śledztwa i ewentualnego finału?

 

To jest jedna z sensacyjnych wypowiedzi(red. Protokół z sesji Rady Miasta). Proszę zwrócić uwagę, że to wówczas Burmistrz podał informację o rzekomych zarzutach. Mało tego,  wskazał wręcz podstawę prawną owych rzekomych zarzutów. Dzisiaj widzimy, że nikt zarzutów nie ma, ale wiedza szeryfa Lubartowa to coś zadziwiającego. Pamiętamy rok 2015 i donos Burmistrza na Tomasiaka jako radnego, kiedy chodziło o zarzuty wpisania na listy osób zmarłych. Jeżeli zauważymy, że część wpisów w Internecie dotyczących śledztwa pochodziło — powiem najogólniej -  od urzędników Urzędu Miasta, to taka wiedza musi rodzić mnóstwo pytań.  


Połowa mieszkańców Lubartowa mieszka w zasobach spółdzielni mieszkaniowej. Nie sądzi pan, że podważanie zaufania do demokratycznie wybranych Władz Spółdzielni może wpłynąć na ocenę władzy Lubartowa?
Jak w tym wszystkim wypada Burmistrz?

 

To widać jak na dłoni, że cała ta ponad dwuletnia akcja miała na celu jedną rzecz  — dyskredytację Tomasiaka. Mam nadzieję, że dotychczasowe działanie Burmistrza da dużo do myślenia mieszkańcom nie tylko Spółdzielni, ale całego Lubartowa. Jeżeli mieszkańcy dowiedzą się o tym, że to radni związani z Burmistrzem już dwa lata temu mówili o rzekomych nieprawidłowościach przy przetargach w Spółdzielni. Jeżeli lubartowscy członkowie koła sympatyzującego z Radiem Maryja głośno powiedzą o tym, co słyszeli na spotkaniach, to opadnie kurtyna i tylko ślepcy uznają, że cała akcja przeciwko mnie, to niezależne działania urzędników Urzędu Marszałkowskiego, UKS czy Policji.